Przebudzenie poprzez stracenie.

TRACĄC JA, MOJE, MNIE

Tworzył się rozdźwięk między umysłem, tym jakie przekonania mnie otaczały, a wiedzą, wewnętrzną, głęboką wiedzą, do której zaczynałam mieć dostęp. Z innego źródła niż umysł. Z miejsca gdzie nie ma słów do opisania tej wiedzy. Sam ten rozdźwięk powodował ogromny, dojmujący lęk. Nieznane mi wcześniej przerażenie przed rozpadem. Wtedy myślałam, że to Ja się rozpada. Dziś wiem, że rozpadała się skorupa mnie, w której ulokowałam przekonania, bezpieczeństwo, konstrukcje, o jaką chciałam się oprzeć i w jaką wierzyłam. Kiedy kawałek po kawałku odpadało części „mnie”, ja przechodziłam przez przerażający moje „mnie” procesy. Tracąc to, na czym się opierałam latami. Tracąc Ja, Moje, Mnie.

Jak w skorupce jaja, które przestało być dla mnie domem. Jego ściany stawały się zbyt ciasne dla małej istoty, która w naturalny sposób wzrasta. Zostanie w tym miejscu było niemożliwe, choć z całych sił się starałam. Miejscu, gdzie przez początek czasu był domem, domem, który miał głęboki sens dla młodego ducha. Umysł nie zatrzyma młodego ducha w procesie wzrostu.

ROZPAD

Z czasem przez szczeliny skorupy pojawiały się prześwity, w innym miejscu dźwięki, zapachy, wiatr i cały czas niekończące się uczucie ruchu. Wypełniony energią życia Ruch. Rzeka Ruch przepływająca we mnie, wokół mnie, i w nieskończony sposób przeze mnie.

Cały czas rozpoznawałam części skorup. Jedne przylegały do skrzydła i nie pozwalały wznieść się do lotu. Inne były przyklejone do małego dzioba i nie pozwalały wydawać z siebie głosu do świata. By śpiewać swoją pieśń życia. Jeszcze inne znajdowałam na szponach, by odkryć, że takie mam. Potężne w swej Mocy szpony. Przyszedł i czas, kiedy ujawniły się te, które tkwiły na oczach moich, zanim zaczęłam widzieć. Fragment po fragmencie przyglądałam się każdej z nich, by w naturalnym procesie pozwolić im odpaść ze mnie. Godząc się na  Ruch Życia.

LOT

I stworzyła się Pustka wokół.  Pustka, która wyczekiwała mnie. Pustka, która przerażała mój umysł latami. Pustka, którą rozpoznałam jest miłością do mnie. Gdy przyszedł czas, w którym odważyłam się otworzyć oczy i rozłożyć skrzydła, poczułam Moc inną niż pisklęcia. Moc wolności lotu, Moc wolności śpiewu, Moc wolności ruchu, Moc kreacji życia. Wzbiłam się do lotu w niekończącym się zachwycie wszechświata wokół mnie. Istot, miejsc, dźwięków, obrazów, doznań. Szybując nad miejscami, do których wcześniej nie miałam dostępu. Widząc życie wokół, w 360 stopniach kręgu świata. To które, przytulało się z czułością do ziemi i to, które przepływa w swoim istnieniu między chmurami.

I tak przebudziłam się do wolności.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *