Prolog

Rozpoczął się kolejny etap cyklu.
Kiedy wydech pomału zapuszcza ciało ziemi do jej wnętrza. Delikatny, miarowy ruch po linii życia prowadź do głębszych jej warstw.
Po czasie przebudzenia, rozkwitu, obfitości (wiosny i lata), po czasie szczytu wdechu, naturą energii jest schodzenie jej w dół, wraz z wydechem (jesieni i zimy).

Wydech i wdech falą miłości

Ten cykl /fala dźwięku wibracji, która się wznosi i opada to muzyka miłości, jej język. W naturze jest czystym jej przejawem.
Świat natury wycisza się wokół i ja z nią, będąc jej częścią. Energia życia jest cały czas w Ruchu ale TEN,  ZMIENIA KIERUNEK.  Ekspansja wdechu to nie jedyne miejsce Bycia, to nie jedyny sposób istnienia. Wdech i wydech jest tą samą miłością, choć innymi jej obliczami.  Wdech jest ukochanym i uznanym miejscem przez umysł ludzkości. Od wydechu odwrócono wzrok. A jest głęboki sens, głęboka mądrość w patrzeniu w kierunku wnętrza. To kierunek Głębi swojego Istnienia.
Dziś to ja słyszę jak wola mnie Głos tego miejsca. A wydech chce mnie zabrać w tą podróż.

Podróż wydechu

(Pierwszy etap podróży)

I tak się rozpoczyna ta podróż.
Znikam ze świata zewnętrznego, by pojawić się w kosmosie wnętrza. To mistyczna kraina. Kraina wydechu, odpływu, schodzenia w nów.
Schodzę prowadzona linią życia, w głębiny oceanu, do miejsca gdzie dostaję zaproszenie wydechu. Nie zatrzymuję się po drodze, wstrzymując wydech, nie wchodzę głębiej bez zaproszenia naciskając na niego. Wpływam dokładnie tam, gdzie prowadzi mnie wydech w tym konkretnym cyklu. Jest jak przewodnik po tej niezwykłej krainie. Podaje mi rękę, a ja płynę za nim.

Wydech mnie prowadzi, to on wie

Czuję jak schodzę głębiej a wraz ze mną ciało puszcza to, co trzymało w innym świecie, rozluźnia się i poddaje. Teraz to moje istnienie splotło się z wydechem.
Jest miejsce w tej podróży, do którego podpływam czując zimny prąd. Opuszczam oddech, który mnie prowadził, moją linie światła. Wszystko się zatrzymuje i zaciska we mnie.
Niby żyje dalej, ale nic się we mnie nie porusza. Niby bije mi serce, ale nic we mnie go nie słyszy. Niby się przemieszczam, ale nie czuję tętna ziemi pod stopami. Chwile wcześniej dotykałam ruchu kosmosu, świętych wód oceanu, teraz dotykam środka góry lodowej północy. Znam to miejsce, mam ich wiele w sobie, ale nigdy nie byłam tu z tak krystalicznym umysłem u boku. Patrzę na rękę i widzę jak drży. Ciało przywołuje Ruch Życia. I Ruch Życia odpowiedział… Wody oceanów poruszyły się wokół mnie. Podnoszę głowę i widzę OKO wpatrzone we mnie. Oko, którego Widzenie rozgrzewało esencje istnienia we mnie. Oko, w głębi którego znajdował się kosmos miłości. Wzrok od którego topnieją krainy lodowców by rozkwitło drzewo życia.

„To nie koniec tej podróży. To miejsce przez które masz przepłynąć. Płyń więc.” usłyszałam nie słysząc.

W tych lodowcach utkwiona jest Krystaliczna Woda Życia. Woda z najczystrzego źródła, z czasu kiedy moje istnienie było czystą niewinnością. A to zaproszenie do ogrzania dostępu do źródła tych wód. By płynęły dalej z Ruchem Życia i zasilały ziemię wokół. Zasilały ją Mocą sprzed epok.

TO WODA, KTÓRA NIESIE W SOBIE PAMIĘĆ KRYSTALICZNEJ WIEDZY.

Oddech Duszy

I zjawił się Wdech. Smok. Przypłynął z ciepłem światła, całując każdy przemarznięty fragment tego miejsca. Tak jak całuje się główkę niemowlęcia, z magiczną delikatnością miłości. Radując się i ciesząc na jego przybycie. Im był łagodniejszy, tym Moc jego była większa. Kropla po kropli płynie dalej i ja w każdej z nich zaklęta. Roztapia się, a ja płynę wodami dalej. W Oceanie Świętej Wiedzy. Głębin pamięci Wód. I znów jestem w Domu.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *