A wtedy wszystko smakuje inaczej, usłyszałam.
Smakuje życiem ukrytym w sobie. Życiem, które zaczynało się dla mnie ujawniać. To Ona jedna wystarczała, bym się najadła, jedna Truskawka, która swoim pięknem karmiła moje życie. Każdy milimetr tego istnienia wypełniał mnie po brzegi. To były milimetry! Milimetry, które wykarmiały ludzka istotę. Karmiły mojego Ducha i Ciało moje. Na styku istnień mojego i jej – Truskawki.
W tej jednej chwili byłam obdarowana i kochana przez nią i w każdym momencie tego kontaktu chciałam w świętej wzajemności odwzajemnić tą miłość. Miłość żywego, który przepływał przez nią i prze zemnie w jednej chwili się spotkały.
I tak truskawka była jednym z potężniejszych nauczycieli moich. Niepozorna i niewinna w swym istnieniu, skrywała skarb.